|

G r a ż y n a
C z u b i ń s k a
|
|
Czerwiec
2009 | Grażyna
Czubińska: "przerobione nie
boli..."
Jak w oka mgnieniu
minęło te 20 lat od czasu przemian ustrojowych w
Polsce. Rok 1989 to dla mnie nie tylko pierwsze wolne wybory, bo i
pierwsze naprawdę społeczne inicjatywy (bez przymusu proszenia o zgodę
kogokolwiek, kto w rzeczywistości i tak nie miał zielonego pojęcia - po
co i dlaczego chce się, i trzeba robić coś razem z ludźmi i razem dla
ludzi). Teraz, po tych dwudziestu latach, czerwiec znowu dla mnie
przynosi coś nowego - pierwsze londyńskie głosowanie na kandydatów do
parlamentu europejskiego, a także pierwsza w Londynie akcja
edukacyjno-profilaktyczna, zorganizowana tutaj przez "zewnętrzną
organizacją partnerską" we współpracy z naszym Polskim Centrum Zdrowia
Seksualnego. Niestety z tego, co zauważyłam, będąc w ambasadzie, raczej
niewielu Polaków wybrało się tam wtedy by oddać swój głos. Mieszka nas
w stolicy Wlk. Brytanii wielka liczba, lecz tym razem wybory przegrały
w konkurencji z piękną pogodą. Za to "Dni
Liliowego
Motyla", które opracowałyśmy i realizujemy na Ealingu
razem z Ośrodkiem Specjalistycznych Masaży "FIZIS",
myślę,
że
zapowiadają się dobrze i przyczynią się do przystanięcia na
chwilę w parze, z zadumą nad tym, co rzeczywiście dla nas jest w życiu
ważne...

|
|
Widząc, jak w sumie małą wagę
przywiązują w UK młodzi Polacy do regularnej potrzeby monitorowania
badaniami kontrolnymi swojego stanu zdrowia, jeszcze w tamtym roku
postanowiłyśmy i teraz organizujemy specjalne warsztaty dla par. Cel w
pierwszej kolejności jest oczywisty - wyuczenie badania piersi
właściwego i systematycznego. To bardzo ważne, bo tą drogą można nawet
zupełnie uniknąć powikłań wynikających z ogromnego dramatu ludzkiego,
jakim jest każdy przypadek raka piersi. Zatrważające jest wciąż, ile z
nas - Polek, rok w rok umiera na to w wyniku zaniedbań... Ale nie tylko
własnych. Partnerzy i partnerki, żyjąc w związku, odpowiadają po
równo...
|
Równouprawnienie, ale i świadomość
wpływu jaki mamy na siebie, ma zupełny sens, gdy dotyczy całego
przekroju życia ludzkiego. Nie powinniśmy koncentrować się tylko na
wybranych jego aspektach, gdyż z czasem może okazać się, że "wypadamy z
gry" np. o miejsce w parlamencie, z powodu braku w porę dołożonej
troski o swoje zdrowie. Uczestnicząc teraz w światowym Kongresie Kobiet
Polskich, który miał miejsce w Warszawie, właśnie zauważyłam coś
ważnego. Kobiety, które chcą i mają w życiu coś do powiedzenia,
zaczynają mówić nie tylko o wąskiej potrzebie bycia aktywnymi w
polityce, w biznesie, w organizacjach zawodowych. Mówią też szeroko, o
potrzebie życia...
|
|

|
Życie, bez aktywności
wpływającej do niego z nas samych (i kobiet, i mężczyzn), nie jest
rzeczywistym życiem. To trudna, dzień po dniu coraz trudniejsza do
zniesienia "składanka" bezzasadnych ograniczeń, rutynowych uległości i
wcale nie tak rzadko mających miejsce tortur różnego rodzaju. Nie
robimy tego, czego nawet nie wiemy, że możemy... Robimy to, co wydaje
nam się, że musimy... Poddajemy się bez sprzeciwu... To jest nie tylko
przypadkowa codzienność, znana większości ludzi z autopsji. To jest
także dziedziczony z pokolenia na pokolenie "szablon" ludzkiego życia z
tłumioną już od wczesnego dzieciństwa aktywnością psychospołeczną. W
dorosłości będącej jego wypadkową, nie uczymy się tak naprawdę,
ponieważ wierzymy, że się nie nadajemy; uprawiamy seks lub go nie
uprawiamy, bo tak trzeba, a nie ponieważ tak można; budzimy się rano z
myślą o ucieczce z własnego stłamszonego istnienia gdzieś do "ciepłych
krajów", w których pechowo nas nie ma... Nie tędy droga, ale też każdy
swoją sam musi odnaleźć. Mi serce rośnie, gdy pacjentka czy pacjent
mówi, że wreszcie jest inaczej; że szkoła, że praca, że związek - że
przerobione nie boli...
|
|
Czerwiec
2009

|
|